Cześć i czołem! :)
Ostatnio pokazywałam Wam t-shirt na słodko, bo z malowanym pączkiem. Tak sobie myślę, że dzisiaj też poczujecie nieco słodyczy. A to za sprawą malunku, który wyszedł mi przeuroczo (taaak, skromna jestem...) i długo zastanawiałam się nad tym, czy tego t-shirtu nie zostawić dla siebie... Jednak nie, powędrował on ostatecznie do mojej koleżanki. Ale - po kolei!
Jeśli chodzi o dawanie prezentów - czy to na święta, czy na czyjeś urodziny - zwykle stawiam na coś ręcznie robionego. Dlaczego? W kwestii obdarowywania kogoś nie lubię iść na łatwiznę. Prawda, czasem naprawdę trudno wymyślić coś ciekawego i przede wszystkim ODPOWIEDNIEGO dla konkretnej osoby. Bywa tak, że nawet kupić coś "gotowego" jest ciężko, ale to i tak łatwiejsze niż wymyślenie czegoś, co jeszcze trzeba później zrobić. Ale co najbardziej mnie "boli"? Rozmawiając ze znajomymi czy też rodziną na temat prezentów słyszę najczęściej że ktoś "musi coś KUPIĆ" dla jakiejś osoby. Nie dać coś czy też podarować, ale właśnie to kupić. Według mnie chodzi nie o samo kupno prezentu/podarunku, ale właśnie o jego podarowanie komuś. A wszędzie dookoła ludzie mówią o tym, że muszą coś KUPIĆ! Wiem, że nie każdy wierzy w swoje zdolności manualne lub nie ma tyle czasu, żeby siedzieć i dziubać/malować/kombinować nad podarkami, ale warto się trochę zastanowić nad tym i zastąpić ten wyraz na "K" jakimś innym określeniem - np. że chcemy poszukać dla kogoś prezentu lub znaleźć coś - i już nie brzmi to tak źle!
Dobra, a teraz już bardziej na temat - kto z Was lubi krówki (nie tylko w formie cukierków)? :)
Moja znajoma je uwielbia, więc... postanowiłam podarować jej bluzkę ze zmalowanym wizerunkiem krowy. Lub raczej - mućki z uroczą mordką!
Najpierw powstał naprędce namalowany szkic krówki...
...a następnie malunek na t-shircie!
Oczywiście w ruch poszły farby akrylowe oraz pędzle o różnej grubości.
Obyło się bez zbędnych szablonów i, może to nieco dziwnie zabrzmi, ale ostatnimi czasy o wiele lepiej maluje mi się "od ręki".
I takie malowanie bez szablonów chyba na dobre mi wychodzi, bo krówka wyszła świetnie! W dodatku miałam radoche nie do opisania podczas ozdabiania tego t-shirtu.
Wiecie po czym poznać, że to nie byk? Kwiatek w pysku o niczym jeszcze nie świadczy, rogi też nie... Ale namalowana przeze mnie mućka ma wymiona, i to cztery - czyli tak, jak u samic bydła domowego być powinno. No i z takimi ładnymi wymionami mastitis tej krówce nie straszne! ;)
Machnęłam jeszcze fotki na wieszaku (wyraźniejsze zdjęcia udało mi się zrobić przy włączonej lampie w aparacie, widoczne poniżej).
Dzięki krówce t-shirt wygląda przesłodko, jak cukierek!
Mam jeszcze kilka "pustych" bluzek w szafie oraz sporo ciekawych pomysłów na malunki. Kto wie co jeszcze "słodkiego" uda mi się namalować. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz