Zaopatrzyłam się ostatnio w satynowe sznurki, bo chciałam w końcu nauczyć się techniki kumihimo. Ale że jestem totalną lamą - nie pomyślałam już o tym, żeby ogarnąć odpowiedni dysk do wyplatania... W dodatku zachciało mi się robić późno w nocy, więc musiałam wykombinować "na teraz, zaraz" dyskopodobne coś, na czym mogłabym poćwiczyć i zacząć naukę.
Niby przygotowałam sobie satynowe sznurki, ale stwierdziłam że lepiej będzie na pierwszy rzut spróbować techniki kumihimo ze sznurkami woskowanymi.
Użyłam 4 sznurków o długości 1 m każdy, w dwóch kolorach - białym i fioletowym.
Złożyłam je na pół i z takich ośmiu 0,5 m sznurków wyplotłam to "coś" o długości ok. 21 cm + zostały jeszcze sznurkowe resztki.
Użyłam 4 sznurków o długości 1 m każdy, w dwóch kolorach - białym i fioletowym.
Złożyłam je na pół i z takich ośmiu 0,5 m sznurków wyplotłam to "coś" o długości ok. 21 cm + zostały jeszcze sznurkowe resztki.
A chcecie zobaczyć "dysk", którego użyłam do wyplatania? :)
Ta-daa, oto i on!
Zrobiony w dwie minuty z kawałka tektury. Można? Można! Ale na dłuższą metę wyplatanie na czymś takim jest strasznie męczące, a pod koniec pracy dysk jest w totalnej rozsypce...
Trzeba więc zaopatrzyć się w piankowy dysk (mniahaha, szykują się zakupy!).
Na bransoletkę mój twór będzie za długi, zwłaszcza jeśli doczepię do całości jakieś zapięcie i wykończę pozostałe odcinki. Może zrobię naszyjnik?
...i jest! Naszyjnik nie wyszedł najgorzej - jest lekki, ładnie się układa, z wyglądem też nie jest źle. ;)
Przypadł Wam do gustu?
Z wystających końcówek sznurków zrobiłam supeł, zabezpieczyłam klejem, żeby nic się nie rozwiązało i przymocowałam łańcuszek. Pokombinuję jeszcze np. ze wstążkami, bo ten supeł coś mi się nie widzi...
Podczas mojej pierwszej próby wyplatania tą techniką korzystałam z porad jak zrobić bransoletkę kumihimo, które znalazłam na blogu Szydełkowe Chwile.
Pomagałam sobie również filmikiem znalezionym na yt.
Swoją pracę zgłaszam na lipcowe wyzwanie kwiatowe na Kreatywnym Bazarku.
Mam nadzieję, że na moich zdjęciach widać te delikatne fiolety jak u kwiatów lawendy.
A z sierpniem kojarzą mi się chabry bławatki!
Znikam na kilka dni, żeby złapać nieco słońca.
A może ktoś z Was również spróbuje nauczyć się kumihimo? Namiary na przydatne tutoriale już macie, wystarczy spróbować. :)
Udanego (i słonecznego) weekendu Wam życzę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz