Kiedyś musiało się to stać - uszyłam sobie bluzkę!
Nie jest to skomplikowany krój, przeszywania było mało, ale za to sam materiał sprawił mi nieco kłopotów. Po starciu z maszyną, uciekającymi nitkami oraz wkręcającą się tkaniną - udało się! :)
Wszystko pięknie, ładnie, lecz jest jedno ale - materiał jest cienki i nieco prześwituje. Po założeniu prześwituje jeszcze bardziej. Czego bym pod spód nie założyła - i tak prześwituje. Kombinowałam nawet z retuszem zdjęć, żeby tak się to w oczy nie rzucało, ale jak widać - nie wyszło.
Tkanina strasznie mi się spodobała, nawet pomimo brązowego koloru, ładnie połyskuje i jest delikatnie lejąca. Już przed szyciem zauważyłam, że materiał przebija, ale uznałam to za dodatkowy, fajny efekt. No i teraz mam!
A tak to wyglądało na początku:
Do szycia zmobilizowałam się, gdy zobaczyłam listopadowy kolor wyzwania u Danutki - czekoladowy. Nie miałam żadnych koralików, sznurków czy malowniczych pomysłów w tym kolorze, za to udało mi się znaleźć tę tkaninę.
Za ubraniami w takiej barwie jakoś nie szaleję, a ta bluzka jest pierwszą od wielu lat brązowobarwną rzeczą w mojej szafie.
Natomiast czekoladę mogłabym jeść niemal codziennie! ;)
Tuż po uszyciu
I po wprowadzeniu poprawek, m.in. w rękawach (przy pierwszej przymiarce rękawki sterczały od góry i wyglądało to dość komicznie).
W najbliższym czasie pokażę Wam m.in. kilka zmalowanych przeze mnie rzeczy, będzie również szyciowo-zwierzakowo!
A tymczasem znikam, trzymajcie się ciepło!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz