Kiedyś chciałam mieć w domu prawdziwego gada, jednak moją rodzinę mogłoby to przyprawić co najmniej o zawał. Dlatego postanowiłam "wyhodować" własnego węża... na nadgarstek! To co, że "tylko" w formie biżuterii, ale nareszcie jest!
Stworzenie tęczowej gadziny miałam w planach od jakichś 2 (słownie: dwóch!) lat. Stało się tak za sprawą Koralikowej Weraph i jej Uroborosa. Wygląda cudownie! Gdy zobaczyłam wężową bransoletę po raz pierwszy to pomyślałam, że w rzeczywistości biżuteria na pewno jest jeszcze bardziej zachwycająca. Zachciało mi się własnej wersji tęczowego węża (również ten kolor wpadł mi w serce), więc zaczęłam się uczyć szydełkowania.
Podczas nawlekania |
No dobra, nie tak od razu rozpoczęłam przygodę z szydełkowaniem... Najpierw konieczne były małe zakupy, jednak nie miałam nic przeciwko.☺
Zaczęłam poszukiwania odpowiednich koralików - zależało mi na Long Magatamie w tym benzynkowym, tęczowym kolorku. Do bransoletki były potrzebne również Toho 8/0, oczywiście w takiej samej barwie jak Magatama. Ale i zapięcie z głowy i ogona utkwiło mi w pamięci! Poza tym nie miałam wtedy jeszcze dobrego szydełka pod ręką, ani nawet kordonka czy igły do nawlekania koralików... Odwiedziłam Kadoro, przeszperałam większość stron w tym sklepie w poszukiwaniu ciekawych produktów (włączył mi się wtedy tryb szalony szoping, więc na dwóch paczuszkach z koralikami się nie skończyło).
Znalazłam co chciałam, zamówiłam, paczuszka przyszła i... materiały przeleżały sporo czasu zanim zabrałam się do pierwszej próby stworzenia własnego węża. Jakby nie patrzeć, takie sytuacje u mnie są niemal na porządku dziennym - są plany, są materiały, ale swoje "muszą" odleżeć zanim się wszystkim odpowiednio zajmę. Akurat do tworzenia konkretnych pomysłów (takich nieimprowizowanych) muszę mieć co najmniej dobry dzień, ochotę i nieco spokoju, a z tym to różnie bywa.
Pierwsze podejście: jest za krótko! |
Jakiś czas później poduczyłam się w szydełkowaniu sznurów koralikowych, więc postanowiłam dobrać się do tęczowych błyskotek. Ponawlekałam koraliki w odpowiedni sposób, pomachałam nieco szydełkiem i... zabrakło koralików Magatama! Nosz, w mordę jeża...!
Jedna paczka nie wystarczyła na wykonanie bransoletki odpowiednio długiej nawet na moją mikro-rękę. Lecz nie mogłam razu zamówić kolejnej paczuszki koralików Long Magatama - na stronie sklepu już ich nie było, szperałam więc w czeluściach internetu i innych sklepach z półfabrykatami. Jednak nigdzie nie znalazłam tego, czego mi brakowało. Dopiero jakieś pół roku temu, gdy zobaczyłam że koraliki Magatama znowu są w Kadoro dostępne (i ja nareszcie byłam przy kasie) mogłam je zamówić. I kolejna paczka musiała odleżeć - ale to już głównie z braku czasu - bo nauka, bo studia, bo się inżynierka sama nie zda...
I tak, przed tegoroczną Wielkanocą, miałam parcie na dzierganie, jednak zaczęło mi brakować włóczki... Musiałam przerzucić się na szydełkowanie i, żeby zaspokoić swój twórczy apetyt, odgrzebałam za krótką wężową bransoletkę. Musiałam ją całkowicie spruć i zacząć od nowa, z większą ilością koralików Magatama. Nie mogłam doczekać się, aż nawlekę wszystkie koraliki i w końcu zacznę tworzyć swojego węża!
Jednak coś poszło nie tak... Bransoletka nie wychodziła mi, koraliki nie układały się, w ogóle nie mogłam się w tamtej chwili dogadać z szydełkiem. Spróbowałam od nowa. I jeszcze raz. I kolejny.
Lecz przy piątej próbie się udało! Zostało już wklejenie końcówek sznura w wężowy ogon i głowę, odczekanie aż klej wyschnie (siedziałam jak na szpilkach!), aż nareszcie biżuteria była gotowa.
Na chwilę odchodząc od tematu biżuterii handmade - makijażystka i stylistka fryzur Kasia z Kmakeup ze swoim darem do włosów wyczarowała mi taką fryzurkę!❤ I jak tego nie wykorzystać i nie pstryknąć kilku ujęć z tęczowym wężem?☺
I tak, po całych dwóch latach podchodów do węża, dorobiłam się swojej gadziny. Chociaż na żywo bransoletka kojarzy mi się bardziej ze smokiem niż z boa tęczowym, to i tak jest świetna! Nawet pomimo kilku zwichrowanych koralikowych łusek i faktu, że ta ostateczna wersja jest minimalnie za długa na moją rękę.
Bransoletka szydełkowo-koralikowa miała swoją premierę jakoś w Wielkanoc albo Lany Poniedziałek. Świetnie komponuje się z inną biżuterią handmade, którą wykonałam - chodzi o Smoczy Naszyjnik. Koraliki są w zbliżonej do węża kolorystyce, w duecie bransoleta oraz naszyjnik prezentują się cudnie! Zobacz na poniższym filmiku jak pięknie mieni się bransoletkowy boa.❤
W każdym razie jest to jeden z lepszych prezentów jaki sobie zrobiłam! Wężyk podoba mi się jeszcze bardziej niż ręcznie malowana bluza z jeleniem czy DIY - torba malowana w liście.
Czekam tylko na jakieś ciekawe okazje, żeby znowu założyć tęczowego boa na rękę!❤
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz