Hola, hola! Tego tu jeszcze nie było! Oto post od dupy strony - o uszytych przeze mnie portkach z "fajniejszym tyłem", przy tworzeniu których wykrój z Burdy miał swój udział. Jednak Bez wpadek się nie obyło...
Spodnie uszyte z wykroju z Burdy
Z 5-6 tygodni temu postanowiłam przetestować wykrój na spodenki z Burdy. Ha, w końcu i na mnie przyszła pora!
Długo się wzbraniałam przed Burdą, bo można w niej znaleźć rozmiary większe albo zawyżane, a mi wystarczy moja "małość" i rozmiary takie, że w burdowym rozmiarze "S" bym utonęła... Ale postanowiłam zaryzykować.
Rzuciłam się na model spodni 117A z nru 5/2013. W oryginale spodnie miały być długie, luźne. Z racji tego, że chciałam wykrój przetestować na jakimś próbnym materiale dorwanym w starych zbiorach i miałam ograniczony kawałek tkaniny do dyspozycji - postanowiłam skrócić spodnie. Tak, żeby na przykład do połowy uda sięgały. I takie byłyby idealne do spania!
Wykrój w rozmiarze "S" odrysowałam na papierze, później powycinałam papierowe części, wycięłam je w tkaninie i zabrałam się za zszywanie wszystkiego.
I było super, pięknie, ładnie... do momentu, w którym portki wydały mi się w biodrach ciut za małe. I mi się to jednak nie wydawało, bo były ZA MAŁE!
Cóż, nie dodałam zbyt dużo zapasu na szwy - tzn. dodałam! Ale ciut mniej niż to było powiedziane. Stwierdziłam, że skoro rozmiary i tak są zawyżane, to w ten sposób sobie nieco odejmę, żeby nie bawić się w zmniejszanie już po zszyciu wszystkich części.
No i za to pobawiłam się w poszerzanie portek! I masz babo placek, nie chciałam zmniejszać to musiałam zwiększać uszytek. Mam nauczkę. ;)
Całe szczęście wystarczyło spruć boczne szwy w spodenkach i wszyć prostokątne panele-poszerzacze. Po wstępnej przymiarce spodnie były już odpowiednio luźne, żeby wygodnie się w nich spało.
W podobny sposób przerobiłam "gotowe" szorty na lato (w sensie, że nie takie szyte przez siebie od zera), gdy okazało się, że po zimie nie mogę się w nich dopiąć...
Wszystkie wewnętrzne krawędzie obrzuciłam zygzakiem, żeby tkanina się nie pruła i nie puszczała nitek jak szalona. Dodatkowo obszyłam krawędzie nogawek ozdobnym ściegiem w kontrastowym kolorze dopasowanym do barwy kieszonek na zadku.
Początkowo kieszonka miała być tylko jedna, ale jak szaleć to szaleć!
Swoją drogą, w oryginalnej wersji, spodnie te miały mieć kieszenie boczne, jednak chciałam nieco zmienić wygląd i krój spodni pod swoje widzimisię.
Wszyłam też gumkę w pasie spodni - dzięki temu portki nie zjeżdżają mi do kolan i nie wyglądam jakbym narobiła w gacie. Albo jak raperzy z krokiem na wysokości kolan, o matko jedyna! ;)
Z przodu spodenek nie ma już takiego szału jak od tyłu strony - brak kontrastowych kieszonek, chociaż ozdobny ścieg jest...
...no i jeszcze moja uśmiechnięta sznupka. ;) Ale kolejne spodnie uszyję już według własnego wykroju! Też tak chcesz? Zobacz jak zrobić wykrój spodni DIY
Jakie są Twoje przygody z Burdą? A może korzystasz z wykrojów z zupełnie innego szyciowego czasopisma? Daj znać w komentarzu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz