Czy ręcznie wykonane rzeczy - oprócz ładnego wyglądu w internecie - mogą wyglądać dobrze również na żywo i sprawdzać się w tym, do czego zostały stworzone? Tym razem pokażę Tobie jak wybrałam się w zwierzęcym gronie nad poznańską Rusałkę. Klimatyczne zdjęcia (pstrykane jeszcze "za jesieni") masz jak w banku!☺
Tiaaa, za miesiąc będziemy witać kalendarzową wiosnę, a ja wyskakuję ze zdjęciami z października. Dlaczego? Bo co jak co, ale gdy na dworze na zmianę mrozi i grzeje, to cholery można dostać (albo grypę). A takie zdjęcia idealnie poprawiają nastrój - słońce, sympatyczny Pieseł (o nim też dziś opowiem!) i świetne widoki. I pomyśleć, że takie rzeczy w Poznaniu można robić!☺
Mimo tego, że ten rusałkowy spacer miał miejsce w październiku to, jak widać, pogoda była niemal letnia (zwłaszcza, że zeszłe lato w ogóle słońcem i ciepłem nie rozpieszczało, już bliżej zimy było ładniej).
Czym byłby spacer bez porządnej, super wytrzymałej i pojemnej eko torby? W dodatku z motywem łapy na wyprawę z psem? Połączenie idealne! ❤
A Pieseł ze zdjęć to Zaksa rasy border collie, która okazała się ciekawą inspiracją dla innych rękodzielniczych projektów. Dzięki niej powstała materiałowa torebka malowana ręcznie - właśnie z wizerunkiem Zaksy - oraz eko torba idealna dla właściciela border collie.
Próby namówienia Zaksy do spojrzenia się w obiektyw nie za każdym razem się powiodły.
A o czym Ci jeszcze nie opowiedziałam? Tratatataaa, moja bluzka w konie!
Materiał dorwałam w ulubionym stacjonarnym "Bławatku" na Jeżycach, w moim ulubionym koszu z materiałowymi wyprzedażami (za kawałek w konie zapłaciłam około 5 - 7 złotych). Wyjątkowo krótko leżał on w szafie czekając na przeszycia - ze 2 tygodnie i już zabrałam się za robienie bluzki.
Ale hola, hola! Nie myśl sobie, że szycie poszło bezproblemowo!
To znaczy, poszło z szyciem bez problemu, ale po fakcie na jaw wyszło, że...
...konie na plecach sobie kopytkują do dołu!
Byłam tak podjarana motywem na tkaninie, że podczas wycinania fragmentów na przód i tył bluzki nie zwróciłam uwagi na to czy motyw na plecach będzie iść w dobrą stronę.
Z drugiej strony nie ma tego złego - mogę odróżnić przód od tyłu: z przodu bluzki konie brykają w normalny sposób, zgodnie z grawitacją, a na plecach sobie zbiegają z ramion.
Grunt to znaleźć pozytywne strony nawet gdy coś idzie (lub biegnie) w nieodpowiednim kierunku i przemienić to w zaletę! ☺
Psst! Zanim padnie tekst (jak przy instrukcjach ze zmniejszaniem bluzy z second-handu), że krzywo uszyłam bluzkę, bo na jednym ramieniu mam ją bardziej, a na drugim mniej - lepiej spójrzcie dobrze na zdjęcie jak się mamy czepiać szczegółów - to kręgosłup mam skrzywiony (a młodsza siostra przy pstrykaniu zdjęć nawet mi nie powie, że źle stoję). :P
Gdybym chciała krzywe ciuchy nosić - nie szyłabym ich, a kupowałabym w "sieciówkach". Buya!
Jeśli chcesz być na bieżąco z blogiem, wiedzieć więcej o tworzeniu i mieć dostęp do materiałów przydatnych w rękodziele - możesz zapisać się na newsletter (link do zapisu znajdziesz na pasku bocznym bloga).
Nie namawiam, nie zmuszam, ale zachęcam! ☺
Pora na podsumowanie stylizacji - jak na blogach modowych z tą różnicą, że u mnie będzie rękodzielniczo.☺
Plener: jezioro Rusałka w Poznaniu
Bluzka w konie: uszyta przeze mnie
Jeansy: prawdopodobnie z second-handu
Make-up: to też moja brocha
Fryzura: ha, to nie ja! To zasługa Kasi z Kmakeup - Katarzyna Bartkowiak ☺
Z kolei same zdjęcia w plenerze to już zasługa chłopaka! ❤
Takie plenerowe zdjęcia rękodzieła o wiele bardziej mi się podobają niż szybkie sesje pstrykane na gołej ścianie.
Co prawda ten spacer był spontaniczny, skoro już miałam ładną fryzurę wystarczyło tylko okraszyć sznupkę pudrem, zaciągnąć oko tuszem i lecieć na powietrze, przy okazji łapiąc za aparat.
Mam nadzieję, że pogoda szybko się ogarnie i znów trafi mi się okazja na taką plenerową mini sesję.
A jakie są Wasze odczucia? Wolicie oglądać rękodzieło "na płasko", w stanie nieużytkowanym czy bardziej podobają się Wam zdjęcia w terenie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz