To będzie raczej nieoczywiste podsumowanie 2020 roku, gdyż: podsumowań nie lubię, analizowanie przeszłości i jej szczegółów to też nie moje hobby, poza tym lepiej skupić się na teraźniejszości i tak nią wykierować, by przyszłość kształtowała się w sposób, jaki sobie zaplanowałam. Lecz czy życie mogłoby być tak proste? Na pewno przekonałaś lub przekonałeś się choć raz, że nieee, nie może być tak łatwo! Świat lubi zaskakiwać, a często i najbliższe osoby potrafią wyskoczyć z niespodziankami - niekoniecznie przyjemnymi, aż nie stać Cię na dentystę po zbieraniu opadniętej z wrażenia szczęki (i zębów) z podłogi. 😉
To gdzie na tak długo zniknęłam?
Szczerze, to zeżarła mnie praca. Pochłonęła mnie, żywiąc się moim skupieniem, cierpliwością oraz koncentracją na najwyższym poziomie, przy okazji wymięła mnie całą z energii potrzebnej w wolnym czasie do tworzenia. Produktem tej przemiany materii bywają migreny, wzrok wypalony od wgapiania się w ekran laptopa i wypatrywania szczegółów oraz szczególików, zniknęła też cała moja ochota do działania w internetach, blog podupadł, kompletnie zniknęłam... Tylko się pod kocem zaszywałam tygodniami, bo albo głowa bolała, albo nie miałam siły myśleć o szyciu czy malowaniu. Aż zapomniałam, jak mnie to potrafi relaksować, jaką ogromną radochę daje fakt uszycia sobie nowego ubrania czy torby, jaka to frajda pomieszać farby i namalować coś ot, tak.
Co się działo w 2020 roku u Adzika?
1. Od dawna ten pomysł siedział w mej głowie - postanowiłam, że nie kupię sobie nic nowego przez cały rok! Chciałam także ograniczyć wizyty w second-handach i tam też nie polować na kolejne łupy do przerobienia, bo miałam w tamtym momencie spory zapas rzeczy, na których mogłabym ćwiczyć dawanie drugiego/kolejnego/nowego życia.
Starałam się przez cały rok wykorzystać to, co już pod ręką miałam. Gdy się coś podniszczyło, zepsuło, zrobiła się dziura - naprawiałam, łatałam, zszywałam, sklejałam. Co prawda nie ma rzeczy wiecznych i niezniszczalnych, z jednymi trampkami musiałam się jesienią pożegnać, kolejne buty (już kilka razy reperowane) są na skraju ostatniego tchnienia, niektóre ubrania także zajechałam na tzw. chatoetacie (taki polski odpowiednik angielskiego "home office"; wyraz przypadł mi do gustu, więc go używam 😋).
Z moich wielkich planów na tworzenie mydła w kostce udało się tylko to, że zakupiłam sobie surowce do działania. Ino coś podejście praktyczne mi się nie udaje - może ten rok jakoś mną pozytywnie wstrząśnie i się w końcu za to zabiorę... 😅
4. Planowałam - psychicznie i finansowo bardziej niż kiedykolwiek wcześniej - ruszyć ze swoim małym biznesem. Lecz jakaś psychiczna blokada, której od kilku lat nie mogę przezwyciężyć, wciąż i wciąż wstrzymuje mnie w kluczowych momentach przed działaniem i pracą na własną rękę. Akurat zeszły rok do najłatwiejszych dla przedsiębiorców nie należał (ech, jakby w ogóle jakiś czas do prowadzenia działalności w Polsce był łatwy!), co dorzucało obaw mojej psychice niczym rozlewanie benzyny w płonącym domu. Akurat to niepowodzenie mogę uznać za szczęście w nieszczęściu - raczej nie dźwignęłabym podatkowych rympałów, jakie się w Polsce odwalają + ciągłych zmian decyzji co do zamykania/otwierania/zamykania/otwierania biznesów w dobie pandemii.
Podziwiam osoby, które są w stanie zdzierżyć psychicznie, fizycznie, finansowo i w ogóle radzić sobie w prowadzeniu własnej firmy w naszym kraju. Czy to działalność jednoosobowa, czy mała lokalna firma, to chyba trzeba mieć dużo odwagi, siły i uporu, by walczyć o swoje.
5. Z przyjemniejszych spraw - polubiłam sianie, grzebanie w piachu i doglądanie roślinek. Założyłam mini ogródek na parapecie, wyhodowałam sobie szczypiorek, rzodkiewki, mnóstwo mięty, nawet awokado mam już całkiem duże! Jedynie bazylia jakoś nie chciała ze mną współpracować, ale mam zapas nasion, spróbuję raz jeszcze. 😄
Jak widzisz na zdjęciu powyżej, nawet koty były jakieś takie bez mocy w 2020 roku. Rudy Putin niby chciał się bawić, a koniec końców to bardziej człowiek się namęczył podczas zabawy, żeby w ogóle kota jakoś zainteresować. 😅
Postanowienia i plany na 2021 rok
2. Nie kupuję dla siebie rzeczy w sieciówkach i nadal zamierzam się tego MOCNO trzymać! W razie konieczności zakupu czegoś nowego (np. butów, bielizny i takich rzeczy, których nie jestem w stanie sama uszyć itp.) chcę wybierać produkty handmade albo z mniejszych firm i lokalnych biznesów. I żeby to wszystko było przede wszystkim z trwałych materiałów, konkretnie wykonane. Wiadomo, że nie ma rzeczy niezniszczalnych (o czym już wspomniałam), ale niech nowe kozaki albo kurtka zimowa służą nie jeden sezon, a kilka lat.
3. Pozostaję przy naturalnych kosmetykach, w dalszym ciągu chcę sama robić to, co jestem w stanie własnoręcznie ogarnąć (np. proste maseczki DIY do twarzy, maski na włosy, już nawet w styczniu 2021 zrobiłam pierwszą pomarańczową sól do kąpieli, jupi!).
➝ Malowanie tkanin i nie tylko - projekty DIY
Cóż, oby 2021 przyniósł dobre zmiany. A jak ten rok ich nie przyniesie, to sama po swojemu pozmieniam to, co mi się uda! 😄
Żeby nie zaszaleć hurtowo i jednocześnie jednorazowo, będę na spokojnie aktywować swoje moce w sieci. Na pewno powróci Akcja:Reperacja, bo nieustannie coś naprawiam lub przerabiam (choć od dawna nic nie pokazuję). Sporo instrukcji czeka na obróbkę zdjęciową oraz opisanie ze szczegółami kolejnych etapów wykonania. A może po wszystkim starczy też czasu na stare pomysły i projekty czekające na wcielenie w życie (wiele z nich odkładam wręcz latami "na później" - może to właśnie ten rok od działania z rzeczami "na później"? 😉).
Mocno trzymam kciuki, żeby i Tobie ten rok oraz kolejne lata przyniosły wiele dobrego. Wszak powiedzenie, że "po burzy zawsze wychodzi słońce" (i tęcza!) nie wzięło się znikąd, prawda? 😀
Ja się cieszę ze 2020 rok już się skończył, oby ten był znacznie lepszy :) A masz racje, krem z grzybkami Reishi Orientana jest boski! ❤️
OdpowiedzUsuńO tak, ten krem to kosmetyczne cudo, w dodatku ślicznie pachnie. :D Sprawdzałam na sobie różne kremy, ale z taką fajną konsystencją + zapachem + faktem, że kosmetyk jest wegański, wcześniej się nie spotkałam. Super są też kosmetyki ze śluzem ślimaka z Orientany i one chyba najbardziej się "dogadują" z moją cerą. ❤️
UsuńŻyczę powodzenia! Wyczerpanie pracą, to chyba zmora większości z Nas. Warto nad tym pracować, bo nie jesteśmy stworzeni po to tylko żeby pracować. I mówi to pracoholiczką, która od roku czasu nie odpaliła swojej maszyny. Ściskam!
OdpowiedzUsuń