Mówi się, że w czeskich komediach nie wiadomo, o co chodzi. Chociaż "Południca" to kryminał pochodzący z Czech, to podczas lektury nie zagubisz się pośród zagadek i morderstw, a na koniec dowiesz się, jaki sens miały dodatkowe wątki. Zapraszam na recenzję!
Czeski kryminał, czyli "Południca" - Jiří Březina
"Południca" to kontynuacja historii młodego policjanta Tomáša Volfa, którego przygody rozpoczynają się w pierwszej części serii pt. "Przedawnienie". Nie czytałam pierwszego kryminału z serii, a mimo to nie sprawiło mi to żadnych problemów podczas lektury "Południcy". Jednak już myślę o tym, by zaległości nadrobić - nabrałam na to ochoty, bo styl pisania tego autora oraz sam kryminał jest bardzo ciekawy, pojawia się czarny humor (jako intelektualny deser do czarnej kawy smakuje wybornie), a i rozwiązanie zagadek nie jest tak oczywiste, jak mogłoby się wydawać. I o to w tym chodzi! ❤
Szukasz wciągających kryminałów o zaskakujących zakończeniach? Zobacz recenzję książki "Greenwich Park" albo sięgnij po coś z humorem, np. "Noc na blokowisku" Marty Matyszczak.
"Południca" - Jiří Březina. Moja recenzja książki
To najszybciej przeczytana przeze mnie książka w ramach book tour. Co wcale nie oznacza, że to cienka lektura, o której szybko zapomnisz. Oj, nie! "Południca" to czeski kryminał liczący sobie 256 stron, o ciekawie poprowadzonych wątkach głównych bohaterów - Tomáša i Evy - oraz tajemniczej Marty, mamy tutaj zagadkowe zabójstwa na osiedlu, jest i nieuchwytny morderca... Dziennikarze nadają zabójcy jakże ciekawą ksywkę - Południca, gdyż morduje swe ofiary w upalne, słoneczne dni, podobnie jak legendarny upiór (który pojawia się np. w sadze o Wiedźminie Geralcie, też polecam poczytać!).
W ręce policyjnych świeżaków - Tomáša Volfa i Evy Černej - trafia sprawa śmierci młodej kobiety, która zaliczyła zgon w samym środku upalnego, lipcowego dnia, w dodatku w centrum osiedla. Początkowo wszystkim wydaje się, że sprawa raz-dwa zostanie zamknięta, gdyż wygląda to na nieszczęśliwy wypadek. Jednak badanie zwłok zrobiło swoje - ktoś kobietę udusił. Nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał, choć stało się to w biały dzień, za to gapiów przy zwłokach nie zabrakło...
Jest to pierwsza sprawa Tomáša i Evy, dlatego chcą oni się wykazać i zaczynają poszukiwania zabójcy. Trudno go namierzyć, w dodatku kompletnie brak świadków czy nagrań z osiedlowych kamer. Nie wiadomo jak Południca wygląda, gdzie się ukrywa i co nim motywuje. By sprawa nie była za łatwa, morderca ponownie uderza w biały dzień, giną kolejne kobiety.
Długo nie mogłam obstawić kto zabija, domyślałam się tylko co może być motywem Południcy do dokonanych morderstw (od pewnego czasu, czytając kryminały, wręcz chorobliwie zwracam uwagę na szczegóły - dlatego w tej historii udało mi się odgadnąć prawidłowo motywację zabójcy). W pewnym momencie autor podpowiada, ba - podaje na tacy rozwiązanie, ale w nie do końca oczywisty sposób. A to jeszcze nie koniec historii... Czy świeżo upieczeni policjanci dorwą Południcę i zatrzymają swoje posady? O co chodzi z Martą i co ostatecznie stanie się z mordercą?
"Południca" świetnie sprawdzi się jako wciągająca lektura na wolny weekend czy nawet i na jeden wieczór (jeżeli szybko czytasz - łykniesz książkę w kilka godzin). Czyta się lekko, wątki są uporządkowane, aczkolwiek na początku nie do końca wiadomo w jakim celu niektóre z nich się pojawiają; cała historia oraz detale dotyczące zbrodni są przemyślane.
W moich oczach Marta to mocno smutny wątek budzący współczucie oraz otwierający oczy na problemy osób opóźnionych psychicznie, wyśmiewanych i wykorzystywanych przez osoby z najbliższego otoczenia. Ponadto, warte docenienia są także rozmyślania Tomáša na temat mordercy, rozbijanie sprawy na czynniki pierwsze, próby poznania motywacji Południcy i sposobu jego działania.
"Południcę" miałam okazję przeczytać w ramach book tour na blogu Kryminał na talerzu. Tak, znów book tour (to już 3. opinia w tym miesiącu w ramach akcji) i znowu z Kryminałem na talerzu. Podobnie jak to u mnie z szydełkowaniem czy robieniem na drutach wygląda - wracam do dziergania, by się zrelaksować - tak zaglądam po interesujące książki i akcje z wędrującą książką właśnie do tego bloga. 😄 Aż Wodecki się przypomina: "lubię wracać tam, gdzie byłem...".
I jeszcze kilka słów odnośnie rękodzieła - nie tak znowu dawno pochłonął mnie szydełkowany dywan ze starych ubrań, dziubałam ostatnio legowisko dla kotów i nareszcie zrobiłam coś dla siebie! Niebawem na blog wlecą zdjęcia wyszydełkowanej na spontanie bielizny, mniahaha! ❤
Też przeczytałam ją ekspresowo! Super lekki styl, mimo dosyć mrocznego, smutnego tematu, prawda? Dzięki po raz kolejny za udział w moim bt, miłe słowa pod adresem mojego bloga i oczywiście wnikliwą recenzję! Do następnego, mam nadzieję ;)
OdpowiedzUsuńO tak, styl książki jest bardzo przyjemny.🙂 Już wyczekuję kolejnych BT! ❤️
UsuńJak Ty to robisz, że ciągle znajdujesz jakieś book toury? Zazdroszczę 🙂
OdpowiedzUsuńA, bo często zaglądam na blog "Kryminał na talerzu".😄 Na instagramie najszybciej pojawiają mi się informacje o nowych book tourach, ale muszę robić selekcję - we wszystkich akcjach fizycznie nie dam rady wziąć udziału (chociaż bym chciała), a już miałam moment, gdy czytałam w ramach BT 3 książki jedna za drugą, bez dnia przerwy, bo tak się BT na siebie ponakładały.😅
Usuń