Papierki po cukierkach, opakowanie po lodach, stare części od pralki. Czy o śmieciach można powiedzieć coś ciekawego? Owszem, powstała nawet cała książka "Nie śmieci" Julii Wizowskiej o życiu odpadów po tym, gdy trafią do kosza. Bo przecież śmieci nie rozpływają się w powietrzu, gdy pozbywasz się ich z domu, nieprawdaż? 😉
"Nie śmieci" Julia Wizowska z bloga Na nowo śmieci
Książkę Julii o "Nie śmieciach" przeczytałam kilka razy i przy każdym podejściu udało mi się wyłuskać nowe informacje, które albo wcześniej mi umknęły, albo spojrzałam na wszystko z innej perspektywy. "Nie śmieci" wzięłam nad morze, czytałam w domu, spakowałam na wyjazd na wieś. Niezależnie od miejsca, treść czytało się równie dobrze i szybko!
O czym jest książka "Nie śmieci" J. Wizowskiej?
Książka jest nieco jak reportaż, w którym czytelnik znajdzie mnóstwo ciekawych faktów, obserwacji wprost z sortowni śmieci i przetwórni odpadów, a także wniosków na temat sposobów pozbywania się przez ludzi odpadów. To, co znika nam z oczu, gdy wyrzucimy śmieci, nie rozpływa się magicznie jak kamfora. Sporo odpadów da się przetworzyć, poddać recyklingowi, wykorzystać jako surowiec do tworzenia nowych rzeczy, aczkolwiek rzeczywistość wygląda różnie. Jak np. biodegradowalne opakowania - brzmi świetnie, bo to przecież BIO, a nie np. zwykły plastik i człowiek wyrzuca taki odpad z radością, że wybrał coś eko.
W praktyce okazuje się, że biodegradowalne odpady potrzebują specjalnych warunków, by się nie rozpadać setki lat jak rasowy plastik, a do tego brak przetwórni, które wyposażone są w odpowiednie technologie pozwalające na recykling biodegradowalnych śmieci. I takich absurdów w śmieciowym świecie jest więcej, a Julia przybliża wszelkie niuanse i m.in. to, dlaczego przetwarzanie danych odpadów jest opłacalne oraz co się dzieje ze śmieciami, które nie przynoszą zysku.
Plastikowe torby i opakowania po żywności, puszki aluminiowe albo i połączenie aluminium z plastikiem, zniszczone lub lekko uszkodzone urządzenia elektryczne, szybko psujące się części maszyn, które mogłyby zostać wymienione, gdyby nie to, że producenci zatopili je w plastiku... Ajajaj, śmieciowy świat jest ogromny i złożony!
Odpady, gdyby chciały, mogłyby ogłosić autonomię i założyć własne państwo - wszak na Oceanie Pacyficznym już od lat pływa sobie Wielka Pacyficzna Wyspa Śmieci. Wyobrażasz to sobie - około 1,6 mln kilometrów kwadratowych powierzchni, czyli obszar porównywalny do rozmiarów Mongolii, ale dla odmiany złożony nie z zielonych terenów, a w 99% z tworzyw sztucznych? Dla większości ludzi śmieciowa wyspa brzmi jak abstrakcja i bajeczka dla zielonych świrów, ale nawet w jednym z odcinków Family Guy przewinął się ten temat (a w tym serialu to nikt się nie pier... jeńców w tańcu nie bierze 😛).
Planujesz wymarzony rejs po oceanach, wchodzisz na statek i pływasz po bezkresnych wodach, a każdy dzień umila Ci nie widok pływających delfinów lub wielorybów, a wszędobylskie śmieci. Wracasz do domu, opowiadasz o tym, pokazujesz nawet zdjęcia i filmy, ale i tak nikt Ci nie wierzy, bo to brzmi co najmniej jak relacja ze spotkania kosmitów. No i co począć?
W książce padł świetny tekst: "Najlepiej zagospodarowane odpady to te, które nie powstały". A nie śmieci, których nie widać, ale nadal są i pływają sobie na drugim końcu świata lub gdzieś w lesie...
Przykładowo, plastikowe siatki mają bardzo krótki żywot użytkowania, za to czas ich rozkładu to setki lat. I co one mają dalej robić ze swoim życiem? Skoro plastik jest tak trwały i wytrzymały na rozkład, to dlaczego nie przepisujemy sobie w spadku foliowych siatek? xD A nie, wróć - przyszłe pokolenia (i już obecne, te najmłodsze) i tak dostaną w spadku po nas górę śmieci. A wystarczyłoby przecież brać swoje torby na zakupy zamiast za każdym razem kupować po 5-8 foliowych siatek...
Julia podpowiada w swojej książce (i na blogu też) co warto robić na co dzień, by ograniczyć do minimum produkcję odpadów. A gdy odpady już są - to co z nimi począć. I chociaż sporo osób będzie narzekać np., że "po co segregować śmieci, jak i tak opłaty za wywóz są takie wysokie?!". No są wysokie, bo jak nie segregujesz i materiał, który nadaje się do recyklingu (np. szkło) jest zapaskudzony obsraną pieluchą albo odpady bio zawierają plastikowe resztki zabawek, to nie ma się co temu dziwić. Kolorowych ciuchów z białymi też się nie pierze właśnie z tego powodu, że ubrania będą się niszczyć, farbować nawzajem i tracić swoje pierwotne barwy.
Gdy musisz kupić coś nowego - pralkę, spodnie, plecak - zastanów się 2 albo i 5 razy czy na pewno danej rzeczy potrzebujesz, czy to może chwilowa zachcianka. Dasz radę kupić coś nowego z drugiej ręki? Super! Nie da się? Trudno, ale nadal możesz zrobić planecie dobrze - zutylizuj w prawidłowy sposób zepsute czy niepotrzebne szpargały.
Stare ciuchy zabierają miejsce w szafie? Wydaj je komuś, kto jeszcze ich użyje albo zrób z nich pożytek i np. przerób na nowe ciuchy, uszyj wielorazowe waciki kosmetyczne DIY ze ścinek albo wielorazowe woreczki DIY na warzywa i owoce ze zniszczonej firanki.
Nie wyrzucaj bezmyślnie wszystkiego jak leci, bo zanim się spostrzeżemy, jak resztę oceanów pokryją kolejne dryfujące wyspy ze śmieci. No, albo jak mieszkalny blok stanie się niższy od dziko rosnącej góry odpadów pod lasem. 😐
Dobra, bo zaczynam brzmieć jak świrośmieć, a scenariusz nie musi tak strasznie wyglądać. Chociaż trzeba o to zadbać od razu - nasze codzienne wybory mają wpływ na to, jak kwestia śmieci będzie wyglądać za 5, 10, 50 lat. Albo czy po prostu Ziemia nie będzie już zwana Błękitną, za to zacznie być Śmieciową Planetą.
Pssst! Po przeczytaniu książki podrzuć ją rodzince albo znajomym - warto uświadamiać osoby z najbliższego otoczenia o co z tymi śmieciami biega. 😉 Z kolei z dzieciakami można poczytać np. "123 superciekawe fakty o klimacie" Mathildy Masters - nie jest to co prawda tytuł traktujący wyłącznie o odpadach, ale gdzieś tam w treści o nie zahacza.
I na deser jedna z ciekawostek, której się z "Nie śmieci" dowiedziałam - dlaczego zbiera się plastikowe nakrętki? Bo to czysty plastik! Jest wiele organizacji i fundacji charytatywnych, które zbierają nakrętki, a później odsprzedają je do skupów, by z pieniędzy pokryć koszty zakupu sprzętu do rehabilitacji, leczenia podopiecznych, karm dla zwierząt itd. Można im pomóc przez zbieranie nakrętek, a przy okazji mniej śmieci wyląduje w naszym koszu. Mały drobiazg, ale jednak to już coś!
Więcej z treści nie zdradzę (mam porobione notatki z lektury, jednak zostawię je już na użytek własny 😉). Książkę "Nie śmieci" warto przeczytać samemu, wyciągnąć wnioski, a przede wszystkim odczuć takiego otrzeźwiającego "slapa" na swojej twarzy i przejrzeć na własne oczy jak wygląda los śmieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz