Zrobiłam wodoodporny paśnik 🦌, ale nie dla leśnych zwierząt, a na rower! 🚲

Pod koniec 2024 roku przyszło mi uszyć ciekawy gadżet. Ktoś zażyczył sobie pod choinkę sakwę na rower w kolorowe, gekonowe wzory. A ja, jak to ja, wcieliłam się w rolę świątecznego pomocnika, usiadłam do maszyny i uszyłam personalizowaną sakwę na rower na przekąski!

Ręcznie robiona sakwa na rower w kolorowe gekony

Po szyciu pluszowych poduszek-kup, psich plecaków na frisbee, gigantycznych penisów z minky i innych dziwnych rzeczy mam ostatnio więcej normalności w tworzeniu. 😜

Rowerowa sakwa na przekąski, zwana potocznie paśnikiem, powstała z wodoodpornej tkaniny Oxford w kolorowy nadruk. To ten sam materiał, z którego uszyłam festiwalowy workoplecak XL w gekony. Wykorzystałam również czarny ortalion do zrobienia górnej części sakwy.

Zarówno workoplecak, jak i paśnik na rower zrobiłam dla tej samej osoby, więc teraz ma spersonalizowany komplet gadżetów w gekony. 😄

W trakcie szycia, totalnie przez przypadek, zorientowałam się, że przycięty na odpowiedni wymiar materiał na główną część sakwy rowerowej niemal idealnie zbiega się wzorem po przeszyciu jego przeciwległych krawędzi! Jupikajej! 😄

Wspomniałam, że jak dotąd nie szyłam podobnego projektu. Z tego względu musiałam wymyślić, w jaki dokładnie sposób uszyć całą sakwę, w jakiej kolejności zszywać poszczególne elementy i jak poradzić sobie z brakiem odpowiedniego usztywnienia paśnika...

Szczęśliwie dostałam na wzór inną podobną sakwę, z której wyjęłam usztywnienie. A było ono zrobione z jakiejś cienkiej, sztucznej pianki podobnej do pianek zabezpieczających delikatną zawartość przesyłek. Nie mam pytań! xD To znaczy mam, ale to jest jedno wielkie "WTF?!".

Musiałam stworzyć cały wykrój od początku, ale to akurat nie było najtrudniejsze zadanie. Wiele rozterek miałam podczas umieszczania usztywnienia wewnątrz oraz przyszywania dna do korpusu sakwy. I jeszcze podwijania i przeszywania luźnych brzegów ortalionu wewnątrz, żeby szwy od przyszytego dna nie były widoczne po zajrzeniu do środka paśnika.

Dodatkowo, w jednym miejscu przy łączeniu dna z korpusem, zrobiłam mały otwór (na prośbę osoby, która dostała sakwę). Podobno otwór ma służyć jako odpływ wody, która mogłaby nalecieć w trakcie deszczu do środka paśnika alby wylać się z bidonu, aczkolwiek do wysypywania okruszków też ma się przysłużyć. 😂

Z tyłu paśnika przyszyta jest czarna taśma, o którą można zahaczyć rzepy i przymocować gadżet do kierownicy.

Od spodu sakwy rowerowej znajduje się krótki odcinek taśmy nośnej, która w tym przypadku pełni funkcję taśmy do przytrzymywania uszytku w miejscu (żeby paśnik nie dyndał na wszystkie strony świata podczas szalonej jazdy na rowerze).

Pod taśmą można przełożyć sznurek albo rzep i przymocować do amortyzatora w rowerze. O ile dobrze zapamiętałam, że do amortyzatora... 😅 Ktoś mnie bardzo wtajemniczał w geometrię rowerową i zasypywał nazwami różnych części oraz akcesoriów. A ja całe życie myślałam, że rower może być górski, miejski albo do szybkiej jazdy, no i wiedziałam z autopsji, że wigry mają hamulec w pedałach. xD

Paśnik rowerowy jest wyjątkowo lekki - waży ledwie 41 gramów! Podobno to bardzo mało i bardzo dobrze, gdy konieczne jest ograniczenie do minimum całego obciążenia roweru, np. podczas kilkudniowych rajdów czy wyścigów kolarskich.

Paśnik, czyli sakwa na rower handmade - wymiary

Rozmiary ręcznie robionej sakwy rowerowej w gekony:

- dno o średnicy ok. 9,5 cm,

- wysokość głównej części paśnika (część w kolorowe wzory) to 17 cm,

- wysokość tunelu/zamknięcia z czarnego ortalionu to 10 cm,

- wysokość całkowita wynosi 27 cm.

Wewnątrz zmieści się bidon z napojem albo zapas przekąsek. Tak na oko, to pewnie wejdzie do środka paczka żelków, mała paczka kabanosów (tzn. taka krótsza paczka, nie ta z giga długimi kabanosami 😉), batony albo paczka orzechów. Albo wszystko razem, jeśli dobrze upchniesz.

Na koniec jeszcze jeden rzut oka na komplet w gekony...

...a w kolejnym wpisie na Adzikowym blogu DIY pokażę Ci albo bransoletki makramowe z napisami, albo komplet prezentowy w wyderki, albo skompletuję wszystkie zdjęcia (dopstrykam jeszcze kilka nowych) i pochwalę się, jak wyszedł mi remont Narnii (czyli mojego "mikroapartamentu" urządzonego w pokoju wyglądającym jak jedna wielka szafa i biblioteka, i w którym wcale nie żyje się jak w bajce 😂).